Wytyczyli nowe drogi (część 1)
Cezery Obracht-Prondzyński
Źródło: Pomerania, nr 2, 2012
Nie można opisać i zrozumieć fenomenu regionalizmu kaszubskiego bez uwzględnienia dorobku i myśli kręgu osób, które zwykliśmy nazywać ruchem młodokaszubskim. Ruch ten pojawił się na przełomie XIX i XX wieku i na zawsze odmienił kulturę kaszubską, wypracował nową formułę ideową regionalizmu, wreszcie – stworzył pierwsze instytucje kaszubskie.
░ Czas, czyli kontekst historyczny
O Młodokaszubach wiemy już bardzo dużo. Mamy naukowe i popularne biografie oraz bardzo wiele szkiców i artykułów poświęconych najwybitniejszym postaciom w tym środowisku – są biografie Aleksandra Majkowskiego, Jana Karnowskiego, ks. Leona Heykego, Franciszka Sędzickiego. Dobrze opisano najważniejsze ich przedsięwzięcia – pismo „Gryf”, Koło Kaszubologów w Pelplinie, dzieło Izydora i Teodory Gulgowskich, Muzeum Pomorsko-Kaszubskie w Sopocie. Wydano najważniejsze dzieła Młodokaszubów, które do dziś stanowią największe dokonania w literaturze kaszubskiej. Przeprowadzono też bardzo wiele akcji upamiętniających – są pomniki, tablice, obeliski, okolicznościowe medale, dziesiątki seminariów i konferencji. Ale jednocześnie ciągle uderza powierzchowność wiedzy o ich życiu i myśli, sprowadzającej się najczęściej do swoistych zaklęć typu „trójca Młodokaszubów” i „co kaszubskie, to polskie”… Tymczasem aby zrozumieć to, kim dzisiaj jako społeczność kaszubska jesteśmy, musimy dogłębnie poznać i przemyśleć dokonania pokolenia, które wytyczyło nowe drogi ruchu kaszubskiego ponad sto lat temu.
Zacznijmy od uświadomienia sobie czasu i kontekstu historycznego, w jakim dochodzi do pojawienia się tegoż ruchu. Prof. Gerard Labuda omawiając syntetycznie główne przyczyny „odżycia ducha narodowego na Pomorzu Gdańskim, w tym również na Kaszubach” w II połowie XIX wieku, wskazywał na wzmożone migracje ludności, również niemieckiej, pruską akcję kolonizacyjną i opór przeciw niej, Kulturkampf, połączony z walką z językiem polskim w Kościele i szkole, rozszerzenie prawa wyborczego, wciągnięcie nowych grup ludności w życie publiczne (proces demokratyzacji służący aktywizacji warstwy chłopskiej) i wreszcie narodziny rodzimej inteligencji polskiej. Tym jednak, co było specyficzne dla Pomorza i co wyróżniało ten region spośród innych ziem zaboru pruskiego, była „kwestia kaszubska”. Zmiany społeczne, polityczne, demograficzne, edukacyjne etc. doprowadziły do pojawienia się specyficznego i nowego środowiska, które zwykliśmy określać ruchem młodokaszubskim. Główne dylematy z nim związane G. Labuda przedstawiał następująco: „a) ruch młodokaszubski był dziełem młodej inteligencji kaszubskiej, wobec tego powstaje pytanie, w jakim stopniu wyrażał on stan świadomości pozostałych warstw społeczności kaszubskiej; b) ruch młodokaszubski, podtrzymując zasadniczą ideę Ceynowy odradzania świadomości narodowej Kaszubów przez pielęgnowanie pierwiastków rodzimych, nie usuwał potencjalnej dwutorowości, iż to odrodzenie mogło rozwijać się zarówno w kierunku podtrzymywania tradycyjnej wspólnoty politycznej, kościelnej i kulturalnej z polszczyzną, jak też w kierunku własnej odrębności kulturowej (w takim przypadku stawał się on, chcąc nie chcąc, elementem gry w szerszym konflikcie polsko-niemieckim); c) ruch ten, co było niemożliwe do uniknięcia, sprowadzając kwestię odrębności języka kaszubskiego do dziedziny rozważań »czysto teoretycznonaukowej«, zamykał oczy na oczywisty fakt, że zagadnienie tej odrębności stało się od razu faktem natury politycznej w określaniu przynależności narodowej w urzędowych statystykach rządu pruskiego”.
░ Kim byli ci ludzie?
Zwykle krąg Młodokaszubów sprowadza się do trzech, czterech osób… Tymczasem było to środowisko znacznie szersze i mocno wewnętrznie zróżnicowane. Wystarczy sięgnąć do najważniejszego dokumentu opisującego proces narodzin tego środowiska, czyli do Mojej drogi kaszubskiej Jana Karnowskiego i prześledzić przypisy biograficzne opracowane przez wydawcę tych wspomnień prof. Józefa Borzyszkowskiego, aby stwierdzić, że było to kilkadziesiąt osób, nie zawsze zresztą mających korzenie kaszubskie, ale zafascynowanych kulturą kaszubską.
Zwykło się też mówić, że była to grupa „młodej inteligencji”. Jednak sami Młodokaszubi odżegnywali się od myślenia wyłącznie w kategoriach pokoleniowych. I rzeczywiście – były wśród nich osoby starsze nawet o kilka dekad od A. Majkowskiego, nie mówiąc o J. Karnowskim czy ks. Heyce. Przykładem może być prezes Towarzystwa Młodokaszubów, urodzony w Rabacinie pod Bytowem w 1856 r. ks. Ignacy Cyra. Albo Roman Janta-Połczyński z Żabiczyna (ur. 1849), poseł kaszubski, działacz społeczny i gospodarczy, osoba wspierająca i „Gazetę Gdańską”, i „Gryfa”, sygnatariusz Odezwy w sprawie założenia organizacji młodokaszubskiej, przewodniczący zebrania założycielskiego Towarzystwa Młodokaszubów oraz prezes Towarzystwa Muzeum Kaszubsko-Pomorskiego w Sopocie.
Tym, co łączyło cały krąg młodokaszubski, było jednak pewne wspólne doświadczenie biograficzne. Pamiętać trzeba, że choć były to osoby wywodzące się z różnych kręgów społecznych (z dominacją warstw ludowych: gburów, rzemieślników, drobnomieszczaństwa), to z drugiej strony niemal wszyscy przeszli podobny proces kształcenia, zaliczając przede wszystkim klasyczne gimnazjum niemieckie oraz w większości przypadków studiując na niemieckich uniwersytetach. To doświadczenie biograficzne i droga kształcenia są o tyle ważne, że ówczesny system oświatowy był nastawiony na „tworzenie” oddanego obywatela państwa prusko-niemieckiego, ale jednocześnie był to system dający bardzo dobre wykształcenie i otwierający ogromne szanse społecznego awansu. Każdy, kto kończył gimnazjum z maturą, a szczególnie uniwersytet, mógł liczyć na możliwość zrobienia znakomitej kariery, czy to w rozrastającym się aparacie państwowym, czy w kwitnącej gospodarce. A pamiętajmy, że Niemcy końca XIX i początku XX wieku to kraj przeżywający ogromny rozwój w każdym wymiarze. Gospodarka niemiecka stawała do rywalizacji z potęgami ówczesnego świata, głównie Wielką Brytanią, postęp technologiczny i modernizacja przemysłu budziły wielkie poczucie dumy. Gwałtownie rozwijały się ośrodki miejskie, na czele z Berlinem, będące naocznym dowodem żywotności społeczeństwa niemieckiego i miejscem, gdzie najlepiej wyczuwało się puls cywilizacyjnej rewolucji. Państwo działało sprawnie i było otaczane prawdziwym kultem. A niemiecka sztuka, literatura, muzyka i filozofia uznawane były za szczytowe wytwory ducha ludzkiego. Każdy młody człowiek, kształcąc się w gimnazjum i szczególnie na uniwersytecie, zderzał się z tą rzeczywistością, która była atrakcyjna, uwodziła i dawała ogromne możliwości osobistego i zawodowego rozwoju. Za jedną cenę – narodowej asymilacji! Był to bowiem okres rozbudzania nacjonalistycznych emocji, których efektem końcowym była I wojna światowa.
Dokonanie innego wyboru życiowego było w istocie aktem niezwykle heroicznym, szczególnie w sytuacji osób wywodzących się z biednych rodzin. Ludziom tym pozostawały w zasadzie cztery drogi kariery (pomijając możliwość odziedziczenia gospodarstwa rolnego), mogli zostać lekarzem, adwokatem, księdzem czy też ekonomistą w dopiero rozwijającym się sektorze polskich instytucji gospodarczych. Żadna z nich nie była usłana różami i w porównaniu z ofertą, którą mogło złożyć młodemu człowiekowi państwo niemieckie, było to doprawdy niewiele. A mimo to właśnie takiego wyboru Młodokaszubi dokonywali. Przesłanką zaś do tego były ich wybory ideowe i narodowe.
░ Polskość – szansą Kaszubów na przetrwanie
Przywołany wyżej kontekst historyczny jest bardzo istotny dla zrozumienia dokonanego przez Młodokaszubów świadomego wyboru na rzecz polskości. Pamiętajmy bowiem, że na Pomorzu nie było równowagi między kulturą niemiecką a polską. Ta pierwsza dominowała bezwzględnie – język niemiecki był nie tylko językiem administracji, edukacji, życia gospodarczego i politycznego. Dominował też w życiu codziennym, a przede wszystkim był językiem awansu społecznego. Z kolei kultura polska była daleka, często bardzo słabo znana, w wielu wypadkach mało zrozumiała. A język polski wypierany był nie tylko z życia publicznego, ale w końcu nawet z nauczania religii, co zresztą doprowadziło do słynnego strajku szkolnego. Młodokaszubi mieli pełną świadomość atrakcyjności kultury i cywilizacji niemieckiej i siły jej oddziaływania asymilacyjnego. Pisali o tym po wielokroć. Wiedzieli więc, że jeśli nie podejmie się żadnej skutecznej przeciwakcji, to Kaszubi w krótkim czasie zostaną całkowicie zasymilowani, tak jak się to stało na Pomorzu Zachodnim. Wybierają więc świadomie orientację polską, widząc w kulturze polskiej szansę (choć nie gwarancję) na przetrwanie w żywiole niemieckim. Wybór był dokonywany w sytuacji, gdy nikt nie wiedział, że za kilkanaście lat Polska odzyska niepodległość (choć o tym marzono), gdy należało się liczyć z przykrymi konsekwencjami – szykanami, ograniczeniem możliwości zaspokojenia aspiracji życiowych, czasami wręcz więzieniem lub zmuszeniem do emigracji. Warto podkreślić, że niemal wszyscy Młodokaszubi przeszli przez tajne kółka samokształceniowe, czyli przez ruch filomacki. Oni uczyli się Polski potajemnie, nielegalnie, ryzykując swoim losem, a wielki proces filomatów w Toruniu w 1901 r. był przestrogą przed tym, co może spotkać każdego angażującego się w takie działania.
░ Trudny wybór
Oczywiście, relacje kaszubsko-polskie w ówczesnych realiach Prus Zachodnich wcale nie były takie proste. Część polskich działaczy narodowych, zwłaszcza konserwatywnych, przyjęła z niechęcią pojawienie się nowego aktora na scenie publicznej. Aktora w dodatku od razu bardzo aktywnego, żywiołowego, pomysłowego i głośnego. A pamiętajmy, że inicjatywy Młodokaszubów były różnorodne: pismo „Gryf”, które było zjawiskiem unikatowym, prezentującym bardzo wysoki poziom intelektualny i edytorski, wystawa historyczno-etnograficzna w Kościerzynie, muzeum w Sopocie, twórczość literacka pisana w języku kaszubskim, aktywność publicystyczna. Młodokaszubi nie kryli się ze swoimi aspiracjami, a swoje postulaty wyrażali wprost, wykorzystując wszelkie wówczas dostępne kanały komunikacji, przede wszystkim prasę. Charakterystyczne przy tym, że z większym zainteresowaniem i otwartością spotkali się w Poznaniu czy Warszawie niż na Pomorzu. Tu oskarżenia pod ich adresem poszły tak daleko, że doszło do głośnego procesu A. Majkowskiego z pelplińskim „Pielgrzymem”, w którym rozgoryczony twórca „Gryfa” przed pruskim sądem musiał udowadniać, że nie jest odszczepieńcem zdradzającym sprawę polską.
Trzeba w tym miejscu podkreślić, że kwestia relacji kaszubsko-polskich miała dla Młodokaszubów znaczenie zasadnicze. W ich myśleniu zawsze wyraźne było napięcie między przekonaniem o konieczności ochrony własnej kultury (zwłaszcza języka), będącej podstawą poczucia odrębności, a z drugiej strony przekonaniem o silnej więzi z narodem polskim. Łączność z Polską była dla nich sprawą fundamentalną, centralną – w realiach rozbiorowych bez wyboru na rzecz polskości Kaszubi byli ich zdaniem skazani na zatracenie. Ale pamiętać trzeba, że wcale nie był to wybór oczywisty, a tym bardziej najłatwiejszy, nie tylko z powodów przywołanych wyżej. Oto bowiem Młodokaszubi doskonale zdawali sobie sprawę z tożsamościowego rozbicia społeczności kaszubskiej, z labilności postaw narodowych, a przede wszystkim z gwałtownie postępującej asymilacji w kulturze niemieckiej, która wówczas jawiła się jako niezwykle atrakcyjna, nośna… I wcale nie była odbierana przez przeciętnych Kaszubów jako obca. Tym trudniejsze stawało zadanie przed nimi, tym większe wyzwanie.