Wytyczyli nowe drogi (cz. 2)

Wytyczyli nowe drogi (część 2)

Cezery Obracht-Prondzyński


Źródło: Pomerania, nr 3, 2012 

Młodokaszubi byli obrońcami i wyznawcami zasady, że dusza kaszubska będzie w łączności z polską tylko wtedy, kiedy będzie traktowana po partnersku.

░ Kształtowanie się polskiej tożsamości

Kaszubi stawali się Polakami oczywiście nie wyłącznie dzięki aktywności Młodokaszubów. Oddziaływanie ich sztandarowych inicjatyw: „Drużby”, dodatku do „Gazety Gdańskiej”, „Gryfa”, muzeum w Sopocie, Towarzystwa Młodokaszubów czy też ich twórczości literackiej było jednak dość ograniczone. Na pewno intensywniej oddziaływała polska prasa, polskie organizacje (ekonomiczne, kulturalne, społeczne), Kościół (szczególnie niektórzy polscy księża, niekoniecznie proboszczowie), polska akcja wyborcza itd. Faktem jednak jest, że proces kształtowania się polskiej tożsamości narodowej Kaszubów toczył się na oczach Młodokaszubów. I zmuszał ich do podejmowania refleksji.

░ Budzenie dumy u Kaszubów 

Młodokaszubi byli z całą pewnością polskimi patriotami – należeli do „pokolenia niepokornych”, którzy pracą i walką dążyli do niepodległości Rzeczpospolitej. I do obecności Pomorza w niej. Ale zawsze byli również twardymi obrońcami i wyznawcami zasady, że dusza kaszubska będzie w łączności z polską tylko wtedy, kiedy będzie traktowana po partnersku! Hasło „co kaszubskie, to polskie” miało swoje dalsze dopowiedzenie. Warto przywołać tu fragment artykułu programowego A. Majkowskiego poprzedzającego zjazd Młodokaszubów: „Pod hasłem, co kaszubskie, to polskie, organizacja nasza zająć się winna specjalną swoją pracą na Kaszubach, nie tracąc z oka ogólnego interesu naszej wielkiej ojczyzny. (…) Taki stan rzeczy utrzymać, a zarazem wzbudzić w Kaszubach poszanowanie swej mowy i swych obyczajów, uzbroić ich tarczą dumy szczepowej, która odeprze wszelkie zakusy germanizacyjne. Oto nasze zadanie przyszłości”.Dopowiedzeniem tego jest choćby fragment jednego z referatów J. Karnowskiego, wygłoszonego kilka lat wcześniej na spotkaniu pelplińskich kaszubologów: „Niemniej w interesie polskim, jako i kaszubskim leży, aby Kaszuby nie zostały niemieckie. Kultura polska powinna więc zwyciężyć na Kaszubach. Ale zwyciężyć może tylko, jeśli oprze się na pierwiastkach iście kaszubskich, nawiąże do starych tradycji historycznych i zasilać się będzie kaszubskim duchem”.

░ Rozczarowanie międzywojennymi realiami

Od początku chodziło o to, aby relacje między Polską a Kaszubami były partnerskie. Aby zakorzenianie Kaszubów w kulturze polskiej było budowane na fundamencie kultury kaszubskiej. A to z kolei mogło się dokonać tylko wówczas, gdy sami Kaszubi będą dumni ze swej kultury. I w zasadzie wszystkie działania organizacyjne, twórczość i aktywność publicystyczna Młodokaszubów na budowanie takich związków i relacji była nastawiona.

Skutki tych działań oczywiście wcale nie były natychmiastowe. Zrozumienie tegoż programu wcale też nie było pełne, a czasami wręcz był on kontestowany, szczególnie przez niektóre konserwatywne środowiska polityczne. Z kolei po odzyskaniu niepodległości ileż tu było zawodu i rozczarowania ze strony Kaszubów, także liderów ruchu młodokaszubskiego, tym, jak państwo polskie wyglądało i jak Kaszubi byli w nim traktowani. Rozczarowanie tym głębsze, że przecież zarówno Majkowski i Karnowski, jak i liczna grupa pozostałych traktowali swoją pracę kaszubską jako element wielkiego ruchu zmierzającego do odzyskania przez Polskę niepodległości. A tu w realiach powojennych Kaszubi i Pomorzanie mieli głębokie odczucie, że nie są gospodarzami u siebie. Jakże bolał ich fakt, że kulturtregerstwo w wydaniu Niemców było nierzadko zastępowane przez polskie! Że oto ci oczekiwani bracia Polacy traktowali Pomorzan i Kaszubów oraz ich kulturę jako coś gorszego. Chcąc zrozumieć wypowiedzi np. A. Majkowskiego z tego okresu i jego nieskrywaną krytykę międzywojennych realiów, trzeba ten właśnie element rozczarowania brać pod uwagę (a także indywidualne odczucie, że się było niedocenionym, niespełnionym politycznie itd.).

░ Postawa samokrytyczna

To, że Młodokaszubi byli zakochani w kulturze kaszubskiej, że poświęcili się budowaniu kaszubskiej idei, wcale jednak nie oznacza, że nie zachowali zmysłu krytycyzmu wobec własnej społeczności. To bardzo silny rys ich twórczości literackiej i publicystycznej, będący efektem ich odwagi, a jednocześnie umiejętności uważnej obserwacji. Tak więc to, że np. Karnowski kochał Kaszuby, nie powodowało, że samym Kaszubom nie potrafił powiedzieć rzeczy przykrych, acz prawdziwych. Widział na przykład ich zmaterializowanie. W jednym z wierszy pisał sarkastycznie:

Poswięcenié, jideałë:
Przykôzania przestarzałé!
»Bogacma sę!« – nowô wiara!
Dëtk je narodowô miara!

Można by powiedzieć – jakżeż to aktualne!? Ileż dzisiaj mamy przykładów przykładania do wszystkiego miarki finansowej. Ileż to razy okazuje się, że sensowność jakiejś inicjatywy czy przedsięwzięcia mierzy się możliwym efektem finansowym. I jak często usprawiedliwieniem dla „nicnierobienia” jest konieczność koncentracji na „utrzymaniu”…

Szczególnie ostro Młodokaszubi piętnowali odrzucanie dawnej kultury, wstydzenie się własnego języka i obyczajów. To było oczywiście związane z przywołanym wyżej przekonaniem, że będziemy partnerami na Pomorzu tylko wtedy, gdy mądrze zbudujemy poczucie dumy szczepowej, a tego nie zrobimy, odrzucając własną kulturę. Nie oznacza to, że Młodokaszubi nie mieli zrozumienia dla „kaszubskiego kompleksu”. Oni wiedzieli, skąd się wziął, skoro przez setki lat sąsiedzi wyrażali pogardę dla Kaszubów i ich kultury. Ale jednocześnie stwierdzali, że trzeba się tego kompleksu wyzbyć, bo jeśli nie, to wyzbędziemy się własnej kultury i „pójdziemy na zatracenie”.

Ale kwaśno pisali również o mentalnych cechach Kaszubów, szczególnie o skłoności do kłótni i swarów. Karnowski stwierdzał: „Chcesz poznać duszę Kaszuby, zajrzyj w sądowe akta” albo „Od powstanio Polści, zgoda poszła w olści”. Dziś niewielu miałoby odwagę tak serdecznie, ale i stanowczo wytykać własnym współziomkom ich wady i przywary. A wszak dziś, jak nigdy przedtem potrzeba nam takiego ozdrowieńczego spojrzenia, nawet wstrząsu. Zadufania, poczucia wyższości, kłótliwości, braku odpowiedzialności, kumoterstwa, a nawet zwykłego złodziejstwa jest przecież u nas – na Kaszubach i całym Pomorzu – w nadmiarze!

░ Etos społecznikowski

Dziś niektórzy mówią, że czasy się zmieniły i nie ma już miejsca na pracę społeczną (jedno z takich powiedzeń zapisałem sobie w kalendarzu: „żadna praca nie hańbi, za wyjątkiem społecznej”). Młodokaszubi byli pokoleniem niezwykle aktywnym. Ich późniejsze drogi życiowe poprowadziły ich w różne sfery życia, często różnili się między sobą politycznie. Ale w zasadzie każdy z nich tak czy inaczej był aktywny społecznie, właściwie tak długo, jak długo pozwalało mu na to zdrowie. Szczególnie dobrze to widać na przykładzie Jana Karnowskiego. Był zaangażowany w pracę licznych organizacji społecznych także w wolnej Polsce. Był prezesem i inicjatorem powstania Związku Filomatów Pomorskich, członkiem Towarzystwa Naukowego w Toruniu, Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego, Towarzystwa Czytelni Ludowych, organizacji lokalnych, niepodległościowych etc. Co więcej – gdziekolwiek się pojawiał, od razu włączał się w nurt życia publicznego. To jest wspaniały przykład tego, jak można i trzeba działać na rzecz swojej małej ojczyzny. A przy tym Karnowski był przekonany o szczególnej roli kaszubskiej i pomorskiej inteligencji. Dziś znowu stajemy przed tym problemem. Kim chce być kaszubsko-pomorska inteligencja? Czy czuje, że ma obowiązki wobec wspólnoty, czy pamięta o inteligenckim etosie pracy na rzecz innych? Właśnie pracy społecznej, bezinteresownej, ale której skutki są niewymierne? Jaka będzie nasza kultura, gdy społecznikowski etos inteligencki umrze? Jakie będzie nasze społeczeństwo? Na kogo wychowamy naszych następców? Takiej społeczności jak nasza – kaszubska czy szerzej: pomorska – nie stać na zaginięcie etosu inteligenckiego. Na Pomorzu zmieniło się wiele, ale jedno zostało z całą pewnością – wartości i kulturę kaszubsko-pomorską tworzymy my sami! Za tę pracę twórczą zapłatą jest satysfakcja i poczucie spełnionego obowiązku. To mało? Karnowski i inni Młodokaszubi swoim twórczym życiem udowodnili, że to bardzo wiele.

► Wytyczyli nowe drogi (część 1)
► Wytyczyli nowe drogi (część 3)